Już ponad tydzień minął od "największej imprezy komiksowej w tej części Europy". Nie pamiętam ile lat nie było mnie na festiwalu, ale w końcu na tegoroczny udało mi się dojechać. Co prawda, dopiero w sobotę, więc ominęły mnie piątkowe atrakcje, ale za to Gala i After Party zaliczone! Miło było spotkać, często nie widzianych wiele lat kolegów z branży i kilka autentycznych gwiazd rodzimego komiksu starszego i młodszego pokolenia. Impreza rozrosła się niemożebnie i chwała za to organizatorom, choć z drugiej strony, trudniej kogoś złapać na dłuższą pogawędkę, a o zaliczeniu wszystkich punktów programu już naprawdę nie ma mowy. Nie chcę biadolić, na festiwalu było pięknie i sympatycznie (pozdrawiam Wszystkich, których spotkałem i których nie udało mi się spotkać!).
Poniżej kilka fotek z Łodzi. Przewija się w nich postać Andrzeja Janickiego, który kilka dni temu świętował kolejne Urodziny! Sto lat, Chłopie, zdrowia i sukcesów!!!
Mimo 21 wieku i 21 festiwalu, Tutus wciąż pozostaje symbolem Komiksu Polskiego (!)
Na pogodę nie można było narzekać. Łódź podczas festiwalu była skąpana w jesiennym słoneczku.
Schludne i przestronne pomieszczenia giełdowe. Tu Simson i Andrzej przy stoisku Zin Zin Press, które użyczyło nieco miejsca dla BBTeam. Po lewej opiekun miejsca Jacek Pniewski.
Wystawa trybutów dla Christy w ŁDK-owej kawiarni. Andrzej opija efekt końcowy (Ice tea).
Więcej fotek znajdziecie tutaj.
Pozdrawiam i do zobaczenia za rok.
Pięknie dziękuję za życzenia Panie Kolego!
OdpowiedzUsuńPrawdą jest, że nie sposób ogarnąć tego wszystkiego, co się dzieje podczas festiwalu, co budzi niekiedy tęsknotę za bardziej kameralnym klimatem z dawnych lat. Więcej rozmawialiśmy ze znajomkami, oglądaliśmy wystawy, na giełdzie kupowaliśmy komiksy amerykańskie (teraz częściej polskie), uczestniczyliśmy w panelach dyskusyjnych... Jest inaczej, postęp wymaga ofiar. Ale miło było po latach razem się festiwalować.
Na ostatnim zdjęciu mam minę jakbym zobaczył na ścianie pierwsze plansze z nowych przygód Funky`ego (niedowierzanie ze szczyptą zawodu i strachu). :)
Właśnie! Dzięki, Andrzeju za przewodnictwo po festiwalowych meandrach. Było OK.
OdpowiedzUsuńAle głowy do biznesów, chłopaki, to nie macie. Spokojnie mogliście dać dwie zety przebitki na browarek z alternatywnego barku:)
OdpowiedzUsuńPrawdziwe rekiny biznesu z nas. Towar rozszedł się niemal za darmo, po koleżeńsku... To taki happening był przecież:)
OdpowiedzUsuńW przyszłym roku do każdego piwa za friko planujemy dodawać komiks za friko!
Tak, tak, to była promocja! Wszystko dla naszej Wielkiej Komiksowej Rodziny:)
OdpowiedzUsuń