Kolejna dziewoja z archiwum. Tym razem nękana przez oślizgłego stwora. Praca z 1992 roku, wykonana tuszem na papierze. Pozdrawiam wszystkich zapuszczających się na mojego skromnego bloga!
Dobrze, że uaktywniłeś się na blogu, bo ja się jakoś zawiesiłem a ruch w interesie musi być. Fajnych portretów panienek to chyba jeszcze masz trochę w archiwum, prawda?
Andrzej: Prawda, będę wrzucał sukcesywnie. Simson: Ja zaglądam do Ciebie spragniony nowych rycin, a tam wciąż "pan ma relaks"! No ile można się tak obijać? Teenn: Fajne jest to, że teraz można pokazać te wszystkie rzeczy w internecie (niepoliczalnemu audytorium), bo kiedy powstawały (najczęściej do szuflady), mogła je oglądać raptem garstka znajomych:)
Hm... z tą Łodzią to mam pewien problem już od kilku ładnych lat. Powodów jest kilka, ale wymienię tylko dwa, które może najprościej mi wytłumaczyć. Po pierwsze termin moich wakacji/urlopu przypada przeważnie na wrzesień. W związku z tym wszelkie "luźne fundusze" pakujemy z żoną właśnie w wyjazd i po powrocie jesteśmy najnormalniej na świecie spłukani, więc na październikowy Festiwal nie mam już funduszy. Drugim powodem jest brak konkretnego interesu, który miałbym w tej Łodzi załatwić (nie mam żadnej gotowej oferty dla naszych kochanych wydawców), bo ostatnio, bardziej niż z komiksem, jestem związany z filmem animowanym (dzięki niemu zarabiam na chlebek). Z Wami, Mordy Moje, chętnie bym się oczywiście spotkał, ale obawiam się, że nastąpi to troszkę później:)
Hmm...co do pierwszego powodu, to wystarczy że zostaniesz maskotką festiwalu i o fundusze martwić się nie musisz.Po drugie,na Boga!,kto jedzie na festiwal z konkretnym interesem do wydawcy??-ja osobiście takiego nie znam. Jadę, żeby spotkać się z Wami, popić, wytrzeźwieć i jeszcze raz się zechlać. Pakuj Krzysiu jesionkę, pół prosiaka, gęś i dawaj. Jak nie to przyjedziemy do Ciebie:)
Dodam jeszcze do słów Simsona, że przez takie „powody” nie stałeś trzy centymetry od Moebiusa, Manary i Liberatore a chciałbyś na pewno! Czy wakacje z żoną są ważniejsze od spotkania z kolegami w komiksowym anturażu? Sorry Gosia :)
Ssselena: piękne dzięki za miłe słowa. Simson: toś mnie uświadomił, Chłopie! Chyba rzeczywiście dawno mnie nie było na MFK, bo za moich czasów, to to i owo można było załatwić, oprócz oczywistego spotkania ze znajomymi. Do Gdańska naturalnie zapraszam, chociaż np. Andrzej na 12 lat mojego stałego zamieszkiwania w Trójmieście, był u mnie tylko raz, bo jakoś mu nie po drodze:) Andrzej: oj, grabisz sobie u Gośki takimi tekstami, Kolego:)
Dobrze, że uaktywniłeś się na blogu, bo ja się jakoś zawiesiłem a ruch w interesie musi być. Fajnych portretów panienek to chyba jeszcze masz trochę w archiwum, prawda?
OdpowiedzUsuńPikne, Krzyś publikuje za dwóch, a nawet za trzech, bo ja też jeszcze na wakacjach....
OdpowiedzUsuńTo musi być fajne... mieć takie prace sprzed tylu lat.
OdpowiedzUsuńAndrzej: Prawda, będę wrzucał sukcesywnie.
OdpowiedzUsuńSimson: Ja zaglądam do Ciebie spragniony nowych rycin, a tam wciąż "pan ma relaks"! No ile można się tak obijać?
Teenn: Fajne jest to, że teraz można pokazać te wszystkie rzeczy w internecie (niepoliczalnemu audytorium), bo kiedy powstawały (najczęściej do szuflady), mogła je oglądać raptem garstka znajomych:)
...a że tak zapytam znienacka: Będziesz mój drogi w Łodzi??
OdpowiedzUsuńNo właśnie Krzyś. Tyle spraw się nazbierało do obgadania. Ja będę, Simson będzie...
OdpowiedzUsuńAno właśnie, liczę na Twą obecność, bo jak nie w październiku, to kiedy, ja się pytam??!!
OdpowiedzUsuńHm... z tą Łodzią to mam pewien problem już od kilku ładnych lat. Powodów jest kilka, ale wymienię tylko dwa, które może najprościej mi wytłumaczyć. Po pierwsze termin moich wakacji/urlopu przypada przeważnie na wrzesień. W związku z tym wszelkie "luźne fundusze" pakujemy z żoną właśnie w wyjazd i po powrocie jesteśmy najnormalniej na świecie spłukani, więc na październikowy Festiwal nie mam już funduszy. Drugim powodem jest brak konkretnego interesu, który miałbym w tej Łodzi załatwić (nie mam żadnej gotowej oferty dla naszych kochanych wydawców), bo ostatnio, bardziej niż z komiksem, jestem związany z filmem animowanym (dzięki niemu zarabiam na chlebek). Z Wami, Mordy Moje, chętnie bym się oczywiście spotkał, ale obawiam się, że nastąpi to troszkę później:)
OdpowiedzUsuńHmm...co do pierwszego powodu, to wystarczy że zostaniesz maskotką festiwalu i o fundusze martwić się nie musisz.Po drugie,na Boga!,kto jedzie na festiwal z konkretnym interesem do wydawcy??-ja osobiście takiego nie znam. Jadę, żeby spotkać się z Wami, popić, wytrzeźwieć i jeszcze raz się zechlać. Pakuj Krzysiu jesionkę, pół prosiaka, gęś i dawaj. Jak nie to przyjedziemy do Ciebie:)
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze do słów Simsona, że przez takie „powody” nie stałeś trzy centymetry od Moebiusa, Manary i Liberatore a chciałbyś na pewno! Czy wakacje z żoną są ważniejsze od spotkania z kolegami w komiksowym anturażu? Sorry Gosia :)
OdpowiedzUsuńHehe...tak,tak,jak to się mówi w Toruniu-albo rodzina, albo kumple..:)
OdpowiedzUsuńTez moglabym byc nekana przez tak swietnie machnietego stwora:D
OdpowiedzUsuńSsselena: piękne dzięki za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńSimson: toś mnie uświadomił, Chłopie! Chyba rzeczywiście dawno mnie nie było na MFK, bo za moich czasów, to to i owo można było załatwić, oprócz oczywistego spotkania ze znajomymi. Do Gdańska naturalnie zapraszam, chociaż np. Andrzej na 12 lat mojego stałego zamieszkiwania w Trójmieście, był u mnie tylko raz, bo jakoś mu nie po drodze:)
Andrzej: oj, grabisz sobie u Gośki takimi tekstami, Kolego:)