wtorek, 25 sierpnia 2009

Lizard

Kolejna dziewoja z archiwum. Tym razem nękana przez oślizgłego stwora.
Praca z 1992 roku, wykonana tuszem na papierze. Pozdrawiam wszystkich zapuszczających się na mojego skromnego bloga!


13 komentarzy:

  1. Dobrze, że uaktywniłeś się na blogu, bo ja się jakoś zawiesiłem a ruch w interesie musi być. Fajnych portretów panienek to chyba jeszcze masz trochę w archiwum, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  2. Pikne, Krzyś publikuje za dwóch, a nawet za trzech, bo ja też jeszcze na wakacjach....

    OdpowiedzUsuń
  3. To musi być fajne... mieć takie prace sprzed tylu lat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Andrzej: Prawda, będę wrzucał sukcesywnie.
    Simson: Ja zaglądam do Ciebie spragniony nowych rycin, a tam wciąż "pan ma relaks"! No ile można się tak obijać?
    Teenn: Fajne jest to, że teraz można pokazać te wszystkie rzeczy w internecie (niepoliczalnemu audytorium), bo kiedy powstawały (najczęściej do szuflady), mogła je oglądać raptem garstka znajomych:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ...a że tak zapytam znienacka: Będziesz mój drogi w Łodzi??

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie Krzyś. Tyle spraw się nazbierało do obgadania. Ja będę, Simson będzie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ano właśnie, liczę na Twą obecność, bo jak nie w październiku, to kiedy, ja się pytam??!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm... z tą Łodzią to mam pewien problem już od kilku ładnych lat. Powodów jest kilka, ale wymienię tylko dwa, które może najprościej mi wytłumaczyć. Po pierwsze termin moich wakacji/urlopu przypada przeważnie na wrzesień. W związku z tym wszelkie "luźne fundusze" pakujemy z żoną właśnie w wyjazd i po powrocie jesteśmy najnormalniej na świecie spłukani, więc na październikowy Festiwal nie mam już funduszy. Drugim powodem jest brak konkretnego interesu, który miałbym w tej Łodzi załatwić (nie mam żadnej gotowej oferty dla naszych kochanych wydawców), bo ostatnio, bardziej niż z komiksem, jestem związany z filmem animowanym (dzięki niemu zarabiam na chlebek). Z Wami, Mordy Moje, chętnie bym się oczywiście spotkał, ale obawiam się, że nastąpi to troszkę później:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm...co do pierwszego powodu, to wystarczy że zostaniesz maskotką festiwalu i o fundusze martwić się nie musisz.Po drugie,na Boga!,kto jedzie na festiwal z konkretnym interesem do wydawcy??-ja osobiście takiego nie znam. Jadę, żeby spotkać się z Wami, popić, wytrzeźwieć i jeszcze raz się zechlać. Pakuj Krzysiu jesionkę, pół prosiaka, gęś i dawaj. Jak nie to przyjedziemy do Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dodam jeszcze do słów Simsona, że przez takie „powody” nie stałeś trzy centymetry od Moebiusa, Manary i Liberatore a chciałbyś na pewno! Czy wakacje z żoną są ważniejsze od spotkania z kolegami w komiksowym anturażu? Sorry Gosia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hehe...tak,tak,jak to się mówi w Toruniu-albo rodzina, albo kumple..:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tez moglabym byc nekana przez tak swietnie machnietego stwora:D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ssselena: piękne dzięki za miłe słowa.
    Simson: toś mnie uświadomił, Chłopie! Chyba rzeczywiście dawno mnie nie było na MFK, bo za moich czasów, to to i owo można było załatwić, oprócz oczywistego spotkania ze znajomymi. Do Gdańska naturalnie zapraszam, chociaż np. Andrzej na 12 lat mojego stałego zamieszkiwania w Trójmieście, był u mnie tylko raz, bo jakoś mu nie po drodze:)
    Andrzej: oj, grabisz sobie u Gośki takimi tekstami, Kolego:)

    OdpowiedzUsuń